Hipomaniakalny Kinoman
Źródło-
Loic Prigent, reżyser premierowego dokumentu, pokazuje, że na dziesiątki tysięcy dotychczas nieznanych szkiców zachowanych w archiwach domu mody Yves Saint Laurent można patrzyć przez różne soczewki - i każda kolejna dowartościowuje poprzednią.
-
Choć wizualnie szlachetny jak lookbook od Canalego, potrafi krzyknąć podtekstem, że aż głowa rozboli.
-
Narracyjne supły a la wczesny Christopher Nolan wysmarowane lepką wyobraźnią Dawida Lyncha są strukturą skomplikowaną na tyle, by widz nie zorientował się, jak niewiele struktura ta kryje.
-
Każdemu polecam tę mistrzowsko sfilmowaną konfrontację z rasizmem. Przerazicie się przeszłością i dostaniecie przestrogę na przyszłość.
-
W sposób wcale nie zabawny, lecz niezmiennie zajmujący, Francuz bawi się z nami w kotka i myszkę.
-
Larrain i Portman gdzieś tracą umiar: gdy nienaturalność przestaje być świadoma, wtedy zaczyna być chorobliwa. Chyba nie o to tu chodziło.
-
Komediowy potencjał filmów z parodiującym samego siebie Stevenem Seagalem jest spory. Niestety, poszukujący beztroski widzowie prędzej znajdą ją w "Symfonii pieśni żałosnych" Góreckiego niż w siermiężnym "Człowieku zasad".
-
Należy do grupy tych magicznych filmów, które tajemniczym sposobem zyskują po uprzednim zaaplikowaniu przez widza kilku kieliszków złotego trunku. Inaczej mówiąc, zwyczajnie nażłopać się trzeba.
-
To, co w narysowanym umowną kreską anime przyjmowaliśmy z dobrodziejstwem gatunkowego inwentarza, w filmie aktorskim razi sztucznością, burząc stabilność ekranowej iluzji.
-
Siłą oscarowego dokumentu Laury Poitras nie są szokujące rewelacje ani pytania wkładane jak kij w rządowe mrowisko. Wcale nie świadczy to na niekorzyść filmu. Moc "Citizenfour" polega raczej na przedstawieniu reporterskiej roboty na miarę Watergate oraz na oddaniu paranoicznego napięcia rodem ze szpiegowskiego kina.
-
Wszystko wskazuje na to, że polskiej reżyserce udało się uchwycić ostatnie oddechy zanikającej kultury. To dokonanie tym cenniejsze, że nigdy nie było ich za wiele.
-
Sugestywnemu debiutowi Kowalewskiego nie sposób odmówić sugestywności.
-
Satyryk o kamiennej twarzy, społeczny pornograf, bezwstydny podglądacz, a zarazem niepokorny humanista - twórca "W piwnicy" w ogóle się nie zmienił.
-
Choć mówi wiele, nie mówi niczego, co nie zostało już powiedziane.
-
Po tym seansie będziecie zachodzić w głowę, czemu na plakatach niektórych filmów nie umieszczono żółtej czaszki ostrzegającej przed stycznością z produktem toksycznym.
-
Jeśli rację miał Hitchcock, film wtedy jest dobry, gdy jest wart pieniędzy za kolację w restauracji, dwa bilety do kina i opiekunkę do dziecka. Reżyserski debiut Stilesa White'a nie dość, że nie spłaca tego długu, to zdaje test odwrotny: jest jednym z tych filmów, których nie chcielibyście oglądać nawet przy obietnicy zwrotu powyższych kosztów.
-
Bogactwo formy i niezrównoważona, nieprzyjemnie chybotliwa narracja "Sąsiadów" nie pozwalają zachwycić się filmem, ujawniona przez tę poetykę wyobraźnia twórcy - już tak.
-
Zanim nadejdzie finał, umrzecie z zażenowania.