Damian Halik
Krytyk-
Długo próbuje wymknąć się komediowo-romantycznym kategoriom, wodząc widza za nos i w kluczowych momentach obśmiewając popularne motywy tego gatunku. Ostatecznie jednak twórcy chyba sami do końca nie byli pewni, co kręcą - bo trudno uznać, że Sandel celowo stanął w rozkroku pomiędzy typowym romcomem a jego parodią. Uznaję więc, że Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz to solidny średniak.
-
Bardzo emocjonalny i przejmujący obraz osoby pogrążonej w nałogu, której życie - mimo pozornej walki - dawno już zostało spisane na straty.
-
Zabawny i zaskakująco lekki w odbiorze moralitet o tym, że pogoń za złudnym szczęściem kryjącym się w pieniądzu może przysporzyć wielu problemów, ale i sprawić, że dwaj wrogowie zostaną przyjaciółmi.
-
Pełen emocji. Przejmujący obraz smutku i rozpaczy, które zżerają od środka samotnego mężczyznę.
-
"Profumo Di Donna" Dino Risiego jawi się jako obraz poszukującego ukojenia niepełnosprawnego macho, którego nieszczególnie eleganckie postępowanie uznawane jest za kwintesencję włoskiego stylu bycia. Nie każdemu się to spodoba.
-
Książka Kosińskiego nie zrobiła wielkiej furory, fabuła zdawała się dość banalna, a do tego zbyt nudna, by dobrze wypaść na ekranie.
-
Są takie filmy, które uwielbiamy nawet wbrew swoim własnym gustom. Mają w sobie coś, co niemal zmusza widza, by poświęcił na ich obejrzenie dwie godziny, a potem kolejne i kolejne - może nie raz po razie, ale w niedalekich odstępach czasu. Właśnie to dziwaczne oddziaływanie na fanów sprawia, że nawet mimo widocznego starzenia się produkcje takie jak czterdziestoletnia Gorączka sobotniej nocy doczekały się rangi klasyków.
-
Lara Croft jest kolejną ofiarą klątwy ekranizacji gier - "Tomb Raider", choć bardzo chce, nie jest ani godną adaptacją, ani nawet dobrym filmem przygodowym.
-
Miloš Radović zabiera nas do lekko odrealnionego świata, gdzie specyficzną społeczność kolejarską trapią zaskakująco życiowe rozterki.
-
Ciekawa wycieczka po filmowych gatunkach, poczynając od horroru, poprzez thriller i kino sensacyjne, a na dramacie kończąc. Zdecydowanie pozytywne zaskoczenie.
-
Z mojej perspektywy najważniejsze jest to, że choć pewnie nieprędko zafunduję sobie kolejne spotkanie z Wardem i Jakobym, oglądając ich, bawiłem się całkiem dobrze - seans kończyłem z uśmiechem na twarzy i bez wyraźnego wrażenia, że w filmie coś naprawdę mocno spartolono.
-
Świetnie zrealizowana filmowa nie-biografia Björna Borga i Johna McEnroe'a.
-
Olbrzymi potencjał, który postanowiono rozmienić na drobne.
-
Schematyczny, wtórny i zupełnie nieśmieszny.
-
Wzruszający. Zapierający dech w piersiach. Zjawiskowy. Najlepsze polskie science fiction od czasów "Kordiana" Adriana Mickiewicza.
-
Okazuje się filmem, który wbrew sumie cierpień każdego z bohaterów oraz rys, jakie w trakcie seansu pojawiały się na ich wizerunkach, pozostawia widza w dość pozytywnym nastroju, wyraźnie podkreślając przesłanie, że normalność wcale nie oznacza jednolitości. Tym samym Rajko Grlić odczarowuje tematy tabu, niemal wyśmiewając ich funkcjonowanie w społeczeństwie.
-
Jest zaskakująco dobrym odświeżenie kultowej postaci.
-
Aż żal patrzeć na niewykorzystany potencjał. Taka ekipa, a film zaledwie dobry...
-
Pokaźna kolekcja schematów, które widywałem w zdecydowanie lepszym wydaniu.
-
Choć trudne w odbiorze i pozostawiające widza z mieszanymi uczuciami - jest ciekawym obrazem ludzkiej tęsknoty za prawdziwością całego otaczającego świata, ze szczególnym uwzględnieniem uczuć.
-
Ridley Scott chciał w W sieci kłamstw ująć zbyt wiele, jednocześnie podchodząc do produkcji zbyt bezpiecznie, czego efektem jest kolejny - tylko - dobry film w jego dorobku. A szkoda, bo potencjał był ogromny.
-
Kolejny pretensjonalny obraz o zepsutej młodzieży, oferujący tylko jeden warty uwagi walor: piękno kobiecego ciała.