Anna Fiałkowska
Krytyk-
Science-fiction tylko z pozoru. Denisa Villeneuve bardziej interesuje perspektywa osobista niż naukowa. Trochę żal potraktowanych po macoszemu wątków lingwistycznych.
-
Wspina się na wyżyny europejskiego kina. Fabuła poprowadzona została z takim wyczuciem, że można myśleć, iż "Toniego Erdmanna" nakręcił ktoś z wieloletnim stażem reżyserskim.
-
Z pozoru brutalny, niemal mizoginistyczny, tak naprawdę okazuje się swego rodzaju hymnem na cześć kobiet.
-
Dysonans między nieskazitelnością przedstawionej rzeczywistości, a narastającą bezsilnością wobec braku prądu, sprawia, iż film staje się po prostu bezsensowny.
-
Ostrożne studium rzeczywistości jak z najgorszej huxleyowskiej wyobraźni i jednocześnie wymarzonego snu każdego niepewnego, młodego człowieka.
-
W przeciwieństwie do autorki powieści, reżyser zakłada z pewną dozą ufności, że w człowieku istnieje dobro, a nie tylko wyrachowana żądza pieniądza. Takie założenie czyni całość, raczej niezamierzenie, naiwną w wymowie. Pomimo pięknej muzyki, jak zawsze nietuzinkowej pracy kamery i zmysłowych, erotycznych scen.