Debiut reżyserski: https://youtu.be/G9bmlNVO-HY
O filmach też w MFCinerama: http://mfcinerama.pl/author/michal-kaszubowski/
I na filmwebie: https://www.filmweb.pl/user/mejor910/reviews
-
Kibicuję wszystkim bohaterom i wszystkiemu, co wydarza się w tym serialu. Raz cieplej na sercu, raz smutnej na duszy, ale zawsze szczerze i to jest wow. Fenomenalny (i do przytulenia) pierwszy plan, sporo miejsca dla drugiego, obyczajówka – często zagubionych – trzydziestolatków, satysfakcjonujące i druzgocące romanse, no i ciekawe tytuły. Lubię ten serial, tak od serca.
-
Ekstra Jakubik. Ekstra studium alkoholizmu. Ekstra smutek w zakończeniu. Choć w tym wszystkim dużo realizacyjnego pozerstwa.
-
Może i trochę na zachętę ta ocena, ale od 5. odcinka to jest już pure gold. Ekstra obsadzone i ekstra nakręcone. Topa i Sikorski potencjał komediowy — top. Trzeba oddać, że liczba tekstów, one-linerów i punchy, jakie przeszły do świata rzeczywistego jest niesamowicie zaskakująca i odwrotnie.
-
Niesamowita Elizabeth Olsen, a przełom 4 i 5 odcinka jest jak najlepszej klasy thriller.
-
Z miłości do growej wersji ta ocena jest raczej naciągnięta, ale nie zmienia to zbytnio mojego zdania, że to naprawdę mocny i dopracowany kolejny tytuł HBO.
-
W pierwszej godzinie filmu Cronenberg zachwyca budowaniem świata i nieprzewidywalnością. Piałem wręcz z zachwytu ogłaszając go prawie że jednym z najlepszych reżyserów lat 20 XXI w. Potem niestety te zachwyty opadają, ale nie zmienia to faktu, że to napewno jeden z najciekawszych reżyserów swojego pokolenia. Mia Goth królową (horroru).
-
Powtórka po latach. Film jak lustro. Nadal kocham i znam wszystkie jego wady. Jak w miłości... chyba. Recenzja tutaj: https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Piosenki+o+mi%C5%82o%C5%9Bci-24196
-
-
Niedzielna rozrywka. Na początku filmu piałem, że oto i może nie wpadnie w szufladkę fantasy opętań ze złem chcącym zawładnąć światem... No nie pykło. Nie widzę też tutaj jakiejś wielkiej zabawy czy to tropami, czy konwencją. Chociaż widać jakby Crowe bawił się bardzo dobrze, kręcąc to.
-
2,5 godziny ze scenariuszem, który wymyka się filmowym tropom i przyzwyczajeniom, to wyzwanie. 2,5 godziny z tym obrazem świateł i cieni, to ekscytująca przygoda.
-
Mroczne, ściskające gardło, świadomie naciskające tam, gdzie trzeba, by dobitniej ukazać problem. I w tym wszystkim Holland potrafi zachować balans, mega robota.
-
7.524 stycznia
- Skomentuj
-
-
Nawet ten III wyraźnie słabszy akt nie przyćmiewa tego, że Holoubek gra w ekstralidze aktywnych polskich reżyserów. Jakież to filmowo wciągające (wątki są emocjonujące) i gustowne na wielu polach (zdjęciowo to fantastyczna robota).
-
Pierwsze 90 minut zwiastowało jeden z najbardziej nieprawdopodobnych i niedających się przewidzieć filmów ostatnich kilku lat. Serio, byłem pewien, że Aster zaliczy hat-tricka, o jakim inni reżyserzy mogą tylko marzyć. Reszta jest milczeniem – in minus. Ten cały późniejszy strumień świadomości, to cringe, zgrzytanie zębami, boleść i niedowierzanie w rozwijającego się raka niszczącego ten film. Cóż...
-
Nadrobię oczywiście wersję Hoffmana (jakimś cudem przy 13 seansach dziennie w polskiej TV jeszcze nie miałem okazji zobaczyć od deski do deski.). Gazda reżysersko tu daje takie mięcho, że pozostaje tylko bić brawa. Aktorsko wow, a zbudowanie na takich konfliktach, że zapiera dech. Jeden z najlepszych przykładów fenomenalnego odświeżania klasyki.
-
Dużo wyzwalającej energii z tego płynie. Czasem za bardzo manieryczny, ale nadal w domenie Andersona. Dla jego fanów to prawdziwa gratka.
-
Hereditary wannabe, ale z naklejką Bodies Bodies Bodies. Idealnie pomiędzy horrorfilmami o dupie Maryni a tymi do poważniejszej analizy. Ma fajną energię i pewnie będzie powracał jako świetny kandydat na film w gronie znajomych.
-
6.55 stycznia
- Skomentuj
-
-
To animacja na podstawie komiksu family friendly, a ogląda się jakby była największym osiągnięciem sztuki filmowej w ogóle. Jest wszystkim wszędzie naraz. Wzrusza, bawi, ekscytuje – i nie ma dla tego filmu lepszej recenzji.
-
Żeby zrobić z politycznego dramatu sądowego i biografii fizyka taki film, to jednak trzeba mieć łeb na karku jak Pan Nolan. Ekstraklasa w zarządzaniu tempem fabuły, montażem, skupianiem uwagi widza i sprawnym wachlowaniem jego emocjami. Przy tym wszystkim nie jest to jednak film, do którego chce mi się wracać. Nie miałbym żadnych uwag, gdyby został obsypany kilkoma znaczącymi nagrodami.
-
7.55 stycznia
- Skomentuj
-
-
Lubię ten film za świetny dźwięk i całą naszpikowaną akcją sekwencję ucieczki. Reszta jednak to jedynie turbo obojętność, i to głównie fabularnie, bo sceny akcji w większości wynagradzają, choć już teraz zaczyna zmierzać to w stronę grubej przesady. Pomimo to, czekam na trzecią część.
-
Jeden z najbardziej sugestywnych obrazów wojny w kinie. To, co dzieje się na drugim planie jest wprost porażające. Te obrazy obozowych pomieszczeń zostaną na zawsze. Nowatorskie doświadczenie, ale uwagi też mam.
-
Kolejna zadra w amerykańskiej historii wojennych konfliktów. Ritchie w jakiś sposób potrafi mówić o najnowszej historii i rzeczach ponadczasowych. Może też dlatego, że faktycznie mało tutaj jego autorskiego sznytu.
-
Miło się to ogląda, ale mam też wrażenie, że to jedynie zasługa Muschiettiego i aktorów, bo pani Christina Hodson to nawet nie powinna myśleć o przyłączeniu się do strajku scenarzystów. Ta część filmowego rzemiosła średnio się tej produkcji udała – mówiąc oględnie.
-
Genialna montażowa robota powoduje, że samemu czujesz się członkiem tej historii. I jestem w związku z tym w pełni 'za' kolejnymi produkcjami w tym pulpitowym uniwersum. Za bardzo od pewnego momentu odkleja się fabularnie, czasami prostotą przekazu, innym razem pójściem na łatwiznę w kluczowych momentach. Koniec końców wolę "Searching".
-
Merlant zabrała mnie w prawdziwą podróż, gdzie operując na kulturowych różnicach, gestach i półsłówkach oddała całą tę subtelną relację. Jest to kolorowe, letnie i momentami zastanawiające – w sam raz.
-
Dziwne to, ale szanuję za ujęcie rasowych uprzedzeń ze sporą dozą czarnej komedii. Niemniej jakieś takie nad wyraz nużące się wydaje. Może to wina ogólnej statyczności.
-
Wywołuje skrajne emocje i balansuje gdzieś pomiędzy artystowskim horrorem o ludzkiej wrażliwości a zwykłym średniakiem z twistem o bohaterach półgłówkach. Lepiej nie potrafię tego ująć, bo wpędza mnie w tak różne emocje i robi to tak szybko, że od zachwytów momentalnie wpadam w komentarze o głupocie twórców i tak w kółko. Za często.
-
Ti West stylistą jest świetnym i tym filmem dowodzi, że takich horrorów już się nie kręci. Ale pomimo wszystko nie siada mi to tak, jak X, a i w ogóle średnio zajmujące to było, jeśli chodzi o historię. Ostatnie 20 minut to zdecydowanie najlepsza rzecz tego filmu. Stawiam, że obok Czarownicy miłości Pearl pojawi się za naście lat w specjalnej sekcji na kolejnym Octopusie.