Pecetowiec
Użytkownik-
-
,,Lubię kobiety. -Lubić to można ziemniaki z koperkiem.''
-
Czułem się jakbym oglądał jeden z klasyków Miyazakiego. Zachwyt napędza kolejny zachwyt, emocja emocję. Może jednak świat jest dobry.
-
Pod atrakcyjną kolorową stylistyką masa tłumionego gniewu i smutku. Bez subtelności, za to w paru linijkach boleśnie celnie. Być facetem trudna sprawa.
-
Krótko - najbardziej optymistyczny film DC Snydera.
-
,,Tell me why you're crying, tell me everything Don't worry, I'm not going anywhere''
-
Gówniany zlepek odwołań i krwawego bezsensu, z doczepioną pretekstowością wątków byle polepić to jakoś. Paskudztwo okrutne, spadaj McG.
-
,,I live in a tiny world But out there someone waits for me''
-
Ja rozumiem jak ktoś ukocha się w interpretowaniu, bo mądrze, ładnie i czasem niepokojąco. Dla mnie jednak za bardzo rozmazano sennie, ale dać szansę można.
-
Potrzebny detoks po gniotach Schumachera. Spójny nowy mitologiczny kierunek, nawet jak niektóre wybory całkowicie chybione. Momentami daje batmanową radość.
-
Fabuła cienka jak zarobki z nagrywania na YT, ale te dialogi pisane ręką boską.
-
Mutanci żegnają się pełnowartościowym horrorem z cudowną paczką dziwaków. Zaczyna niemrawo, kończy osobistym katharsis. <3 za Anyę Taylor-Joy i pacynkę.
-
Ni to satysfakcja z kameralnej finałowej batalii, ni to z finalnych rozterek postaci. Nie wie czym chce być, a cholera, takie dobre pomysły czasem błysną w tle.
-
Podoba mi się zamysł nastolatkowego blockbustera w formie kręcenia propagandy wojennej, ale jakie to są smęty bez napięcia i rozwoju postaci to smutek.
-
Znakomity sequel niebotycznie podbijający realną stawkę i emocje podczas wielowarstwowej gry. Świetna realizacja i aktorstwo.
-
Nakreślone grubą krechą, ale wciąga prostotą konceptu i występem Lawrence. Nawet jak musi ci powiedzieć do kamery, że jest sprytna i rezolutna.
-
Klasę lepszy od nudnawego Osiedla Bogów. Zabawa plastyczną animacją, solidne gagi. Mała dziewczynka na plus, aż jej za mało z tytułowymi bohaterami.
-
Luźne przygodowo, ale gag z załatwianiem sprawy w urzędzie wybitny.
-
Minionkowość w męczącym humorze, odtwórczość w fabule kradnącej z Pixara. Można bez bólu głowy na raz.
-
Animacja aż za śliczna, odwraca uwagę od niezłej historii.
-
Beka z decyzji artystycznych (charcząca Dench, koszmarogenny krasnolud), tylko ktoś zapomniał napisać temu czemuś fabułę. +1 za Holly
-
Technologiczna kapsuła czasowa, wyprana z kolorów i emocji. Treściowo to taki bieda Starcraft/Aliens/Sonic: Unleashed? Unikatowe dziwadło.
-
,,George Lucas didn't ruin my childhood. Fucking polio did!''
-
Kingsman dla dziewuch. Babskie trio ma zbyt wiele energii dla znudzonej Banks, która ani nie idzie w full absurd, ani w sensowną modernizację konceptu.
-
Specjalnie nic ciekawego z pomysłu wyjściowego, co najwyżej można zawiesić oko na dziwnej jak zawsze Plazie. Hader daje kilka śmiechów.
-
-
Z pozornie syntetycznego letniego akcyjniaka wykrzesano relatywnie dojrzałe superhero. Boska Theron.
-
-
Jeszcze więcej klasycznych gagów.
-
-
Bzdurkowe ,,Co tu się odwala...?!'' z tak cudowną Rachel McAdams, że topi serduszko w finale choć trochę.
-
-
Maria Dębska gra w God of Wara z polskim dubbingiem.
-
Do bólu dokumentalny feel, który może i był zamierzony, dla mnie wyssał wszelki charakter i wyjątkowość normalności.
-
Ojojoj. Z rozległego świata fantasy pokazany tylko skrawek, choć widoczki i Therru śliczne. Niestety kulawa fabuła jest prowadzona albo wcale, albo fatalnie.
-
Widowiskowa ekranizacja nudnawej kampanii Heroes of Might and Magic.
-
Snapchat horror, w którym bohaterka traci kręgosłup moralny mordując całą ludzkość. To jakiś ukryty przekaz odnośnie współczesnego społeczeństwa? Czy coś.
-
Historia sama w sobie ma ogromny bagaż emocjonalny, ale ucieka w Kingowskie bzdury bez krzty pomyślunku czy kreatywności.