Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
  • Dołączył: 23 września 2018
  • Reynolds na wielki plus. Relacja głównego bohatera z Pikachu również wyszła nieźle. Są w tym filmie też minusy. Dialogi z innymi postaciami, niż nasza główna dwójka, pozostawiają wiele do życzenia. Efekty w kilku momentach też mogłyby wyglądać lepiej. Ekspozycja bohaterów i przypominanie co chwilę o tym, co było powiedziane 20 minut wcześniej to trochę uderzanie widza młotkiem w głowę. Nie zmienia to jednak faktu, że do tego świata chciałbym wrócić, niekoniecznie jednak do tego filmu.

  • Pierwsza część to był fajny powiew świeżości, do i tak oklepanego już motywu dnia świstaka. Tutaj jest gorzej pod praktycznie każdym względem. Na siłę dodane kilka motywów i mniej tego slasherowo-komediowego klimatu. Śmierci dalej spoko, zwłaszcza ta z samolotem (która jest pokazana w trailerze), gdy widać jej koniec już w filmie.

  • Lepiej zakończyć się tego chyba nie dało. Wszystko było na swoim miejscu. Nawiązania siedziały, żartów była masa (niektórzy powiedzą, że nawet za dużo), nie ma chwili, w której patrzy się nerwowo na zegarek i odczuwa się trzy godziny seansu. Oczywistością jest, że nie wszystko jest tu idealne, nawet momentami niektóre rzeczy są od ideału bardzo dalekie, jednak jest to bez wątpienia godne zamknięcie tego etapu nie tylko w MCU, ale i w całej popkulturze,

  • Niestety widać, że na film były różne koncepcje. Wydaje mi się jednak, że wciąż przy bezrefleksyjnym oglądaniu, można czerpać z tego tytułu rozrywkę. Jest tu jednak sporo wad. Zero krwi (nie żeby to był wymóg przy dobrym filmie superbohaterskim, ale tu jej brakuje), masa cięć przy scenach akcji, które zresztą są średnie, niewykorzystana Michelle Williams, przerabiany milion razy motyw przeciwnika takiego, jak główny bohater, tylko silniejszego. Sporo tego.

  • Nie zawiodłem się jakoś specjalnie, bo przeczuwałem, że właśnie taki będzie to film. Główna kwestia nad którą się zastanawiam po seansie, to czy ten film nie zyskałby, gdyby reżyserem był ktoś inny niż Smarzowski. Poza tym jak na mój gust jest nieco za długi, na moment odpadłem mniej więcej w połowie. Z pozytywów: Gajos świetny, Jakubik na poziomie jak zawsze. Nie jest to ważny społecznie film nawołujący do dyskusji, daleko mu do tego. Raczej nie ma tu miejsca dla widza na interpretację.