Sebocop667
Użytkownik-
Po pierwszym odc zachłysnąlem się tym ciężkim, to mało powiedziane klimatem. Mark Ruffalo robi ten serial naprawdę czekam na więciej.
-
Co za cholerny road trip, nie polecam wciągać tego na raz albo aż nadto polecam. Rick and Morty jest bardzo podobny do tej Kreskówki szczególnie przez dwie główne postacie, ale jak dla mnie postacie "drugoplanowe" (reszta rodziny) są dużo ciekawsze, bo zachowują się trochę jak postacie z Gravity Falls. Jest także zwierzaczek, który może przywodzić na myśl nabokiego, a nawet bardziej Pepe pana Dziobaka. Najlepszym gimmickiem są nadruki na koszulkach Terrego, czekam na jakiś officialny sklep.
-
Nie jest to serial idealny, nie jest to nawet ciekawie napisana historia, ale coś mnie w tym dziele urzekło. Jack Castello, który po wojnie wraca ze służby chce zostać gwiazdą i to jest pomysł wyjściowy, nic orginalnego ale dobry start, coś się pierdoli, a dosłowniej praktycznie wszystko i trafia na stacje paliw zażądzaną przez Sullyego z serii gier Uncharted, który zatrudnia go do "opiekowania się ludźmi". Najgorzej wypada zakończenie, bo totalnie odbiega od tonu filmu, zbyt cukierkowe
-
-
Dorównuje spokojnie poprzedniej odsłonie serii, a strasznie się bałem, że będzie jak z współczesnymi rebootami typu Atomówki, Teen Titans Go!
-
Nie rozumiem fenomenu, pewnie bardziej moja wina niż serii
-
Majstersztyk jeśli chodzi o kulturę anime, co prawda nie jest to aż tak rozbuchana i wyhypowana produkcja, ale wcale nie odbiega, a nawet przebija mainstream. Tokyo z mnóstwem postaci które zapadają w pamięć, każdy wątek jest mocno przemyślany i często skutki powracają w przyszłości, pozatym każdy bohater został rozwinięty lub miał wiele wątków, choć narzekałem na Ryugamine że nie dostał jakiegoś character developmentu, tu z pomocą przyszła seria 3 dodatków do głównej fabuły. Serdecznie polecam.
-
Opening nadal puszczam, gdy chcę poczuć nostalgię <3
-
Historia nie jest orginalna, ale nadrabia charyzmą postaci i ciekawym gramie schematmi, zabrali się za to twórcy ST, czyli niezbyt orginalnej produkcji, jadącej na nostalgii i twórcy genialnej opowieści o dwóch niedokońca zdrowych psychicznie nastolatkach, jednego zdecydoawne bardziej niż drugiego, czyli The End Of The F*ucking World. Syd jako protagonistak jest bardzo łatwa do utożsamienia się, ale jak dla mnie cały show kradnie postać Stana, jest on wiecznie pozytywny, wszyscy wiemy dlaczego.