Twórca vloga „Brody z Kosmosu”. Chodzi po domach i zachęca ludzi do pokochania Black Panthera. Wierzy, że Killer Croc to bohater romantyczny, a "Suicide Squad" jest większym gniotem niż "Batman vs Superman". Z niewiadomych powodów pokochał Najgorsze Animacje i pochłania je jak pizzę w piątek o 23:00. Uwielbia poszukiwać ideologii w popkulturze prawie tak bardzo jak Slavoj Żiżek.
-
Dla fanów emocjonalna uczta i idealne zakończenie dziesięcioletniej sagi. "Powrót Króla" uniwersum Marvela.
-
Ten film tak pięknie sobie z niczym nie radzi, ale tak bardzo próbuje być cool, na topie i hardcorowy, że nie potrafię nie mieć dla tych prób sporej dawki sympatii. Ale nawet ta sympatia nie uratuje go. Jedyna nadzieja dla Hellboya? Stać się guilty pleasure dla fanów.
-
Przez pierwsze 40 minut film potrafił balansować na granicy horroru i ciekawej opowieści o skrzywdzonym, niewierzącym gliniarzu, który musi się zmierzyć z paranormalnym. Niestety reszta filmu rozpadła się, gdy tylko postanowiono brać to wszystko na poważnie i wyruszyć do tuneli pod Meksykiem...