Percival
Użytkownik-
Nie działa na żadnej płaszczyźnie. Elementy dramatyczne okropnie tanie, a jako komedia sprawdza się niewiele lepiej. 3/10 dla Carella, Malkovicha i Schwartza.
-
Szumowska czuje gatunek i nadaje filmowi odpowiedniego stylu, a do tego dostajemy przepiękne zdjęcia, ale w połączeniu z kiepskim scenariuszem otrzymujemy nieznośnie bezpośrednią wydmuszkę bez grama subtelności.
-
Film zrobiony od fanów dla fanów. Każdy miłośnik slasherów będzie zadowolony. Gubi się pod koniec, a flashbacki wybijają z rytmu, ale nie zmienia to faktu że wzięli się za to odpowiedni ludzie, którzy swoją miłość do gatunku przelewają w tą produkcję, jak krew bohaterowie filmu.
-
Para głównych bohaterów świetna. Momentami aż za bardzo zajeżdża "Stranger things" i "The end of the f***ing world", ale poza tym i kilkoma innymi wadami (dialogi, ostatni odcinek kompletnie oderwany od reszty) to naprawdę ciekawa produkcja, która mimo że nie wnosi niczego nowego, jest warta poświęcenia czasu żeby ją obejrzeć.
-
Trochę jak odcinki specjalne seriali, gdzie postacie wspominają poprzednie epizody.
-
Rian Johnson nie boi się wyciskać z gatunku najsmaczniejszych elementów i mieszać tego z oryginalnymi pomysłami. Cały czas intryga trzyma w napięciu i nie korzysta z dobrze już znanych klisz. Aktorsko mistrzowski, wizualnie przepiękny i pokazuje, że w kinie wciąż jest miejsce na coś nowego.
-
O ile "kler" przyglądał się postaciom księży, tak "boże ciało" przygląda się bardziej wierzącym przez przez pryzmat kościoła. Tak samo jak film Smarzowskiego nie chce tylko karcić, ale przybiera też ton pouczający. Mimo to, ten film nadal świetnie się sprawdza na płaszczyźnie rozrywkowej, a obsada jest po prostu świetna.
-
Fani breaking bad na pewno coś tutaj wynajdą, ale to nie zmienia faktu, że to prosty jak drut film, wypełniony niepotrzebnymi flashbackami i wciśniętymi na siłę cameo, a wszystko na swoich barkach dzwiga Aaron Paul.
-
Pierwsza połowa rzeczywiście przyciąga widza, ale im dalej w las tym gorzej.
-
-
Z pewnością można go nazwać nową jakością w kinie superhero. Po mimo tego, że Phillipsowi co jakiś czas się noga powinie, i czasem dostarczanej łopatologii, tak Phoenix przyćmiewa tutaj cały (trochę blady) drugi plan, i daje jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) kreacji w swojej karierze. Wszystko co spotyka bohatera jest bardzo namacalne, a to wszystko razem z towarzyszącą temu muzyką czyni ten film jedną z najlepszych produkcji tego roku.
-
Pomijając fakt, że obsada jest genialna (ale to chyba wszyscy wiedzieli), ta produkcja wciąż ma bardzo wiele do zaoferowania. Pokazuje ludzi, którzy jak każdy mają swoje sekrety, których nie chcą (choć czasem woleliby) nikomu zdradzać. Opowiada o ważnych tematach w bardzo lekki sposób. Dialogi momentami w punkt, i rzeczywiście ma na siebie pomysł, co czyni go oryginalnym filmem, nawet jak na remake.
-
Sposób opowiadania historii jest największą zaletą tego filmu. Słuchanie tekstów Brada Pitta traktowałem jak słuchanie proroka, głoszącego prawdy na temat świata. Obsada świetna, a muzyka i zdjęcia zapadają w pamięć. Całość stanowi doskonałą produkcję, o której dyskutować można długo.
-
Obsada daje z siebie wszystko, a Vega zmienił ton w porównaniu do poprzednich filmów. Jednak dłuży się to niemiłosiernie a wszystko to co ukazuje widzieliśmy już dawno, poza komentarzem na końcu filmu. Mimo wszystko lepszy stonowany Vega niż chociażby taki botoks.
-
Film pięknie zespolony z pierwszą częścią, gdzie na pierwszym planie są bohaterowie, ich interakcje, motywy demonów przeszłości czy pamiętania, a gdzieś tam w tle przewinie się demoniczny klaun. Mogę pisać o jego wadach, ale po co, kiedy nie czuje takiej potrzeby.
-
Film jest tak bardzo dynamiczny a podejmowane tematy tak różne, że nie pozwala widzowi się nudzić ani na chwilę. To mądra i zabawna produkcja ze świetnym finałem, a aktorzy tak bardzo dają radę, że nie wiem kogo z głównej trójki bardziej wyróżnić.
-
Chociaż początkowo cała intryga potrafi zaangażować widza, z czasem wszystko traci jakikolwiek ład i porządek, żeby na koniec tylko rzucić rozwiązaniem. Dialogi momentami są tak wybitnie złe, że zastanawiam się jak ktoś mógł na to w ogóle wpaść. 100% Stramowskiego w Stramowskim.
-