Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

rafal_oswiecinski

Użytkownik Krytyk
  • Rafał Oświeciński
  • Dołączył: 18 stycznia 2019
  • Najlepszy film Vegi od pierwszego Pitbulla? Nareszcie jest to film, który klei się na poziomie scenariusza i który jest niezły poziomie reżyserskiego rzemiosła. Wiadomo, że tu wszystko jest dość wyraźnie ociosane, nie ma miejsca na niedpowiedzenia i niuansowanie; jest sporo klisz i efekciarskich poz, nie mówiąc już o przesadnej wulgarności i szokująco brutalnych scenach. Ale całość ładnie się spina w swojej niedoskonałości. Niezły film. Na tle innych filmów Vegi - znakomity.

  • Dobry i ciepły film, w którym konfrontacja dwóch odmiennych światopoglądów działa kojąco na mózg.

  • Fatalny, seksistowski, przemocowy film z fabułą nawiązującą do współczesnych hitów porno. Bez porno.

  • Kapitalnie zrealizowane kino wojenne, którego brud wchodzi do butów, oblepia oczy. Czyli operatorska popisówa, ale i przejmujący portret wojny, która dotyka emocji w sposób nieprzesadzony, nieprzegadany.

  • W "Zenku" najbardziej pachnie Podlasiem - ot, antibohemian rhapsody o narodzinach niewinnej, obdarzonej anielskim głosem istoty, na którą spada (dosłownie) ciepłe boże błogosławieństwo. Ale czego chce Zenek? Co nim wstrząsa, co motywuje? Jedyną odpowiedzią jest szczery uśmiech prostego chłopaka, którego przez życie gładko prowadzi los, bez większych dramatów i życia na krawędzi. Same dobre chwile (i świetny Zając). Co ciekawe, brak tu disco polo w warstwie muzycznej, kulturowej, socjologicznej.