Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.
3 P
  • Dołączył: 16 listopada 2018
  • Jest mocny, emanuje przemocą, jest pare bezsensownych scen, dosłownie pare takich, które ciężko się ogląda. Jest również, barwny, surrealistyczny, metaforyczny, intrygujacy, prowokuje i oburza, ale reżyser popłynął filozoficznych rozważaniach i pogubił się swojej treści, w dodatku postacie są czasami strasznie naiwne. Co gorsza film nie spełnia podstawowej roli swojego gatunku, czyli thrillera. Dodatkowo jest nudny i za długi. Broni się mataforami i świetną muzyką, tworząc symfonie zbrodni.

  • Dobry, mocny, bardzo emocjonalny, subtelny thriller. Poprowadzony, wolno i miarowo, z większym biciem serca, powodując bas, przechodzący do kości, aby przyśpieszać i zwalniać na przemian. Bardzo ładne zdjęcia, z intrygujacymi, dziwnymi lecz fajnymi postaciami. Steven Yeun swietnie rozkręca calość, gdy się pojawia, wnosi sporo do filmu, swoją osobą, tajemniczością i spojrzeniami. Pomaga reżyserowi rozpalić tytułowe płomienie na ekranie.

  • Mimo tańich komediowych chwytów, film ogląda się bardzo dobrze. Jest zabawny, pouczający i wzruszający, tętniąc życiem jak jego bohaterowie. Omar Sy idealnie nadaje się do słodko gorzkich komedii. 7.5/10

  • Świetny duet aktorski. Natomiast, film jest wyblakły emocjonalnie, jak osoby uzależnione, gdy brak im dopaminy w żyłach. Jeżeli już smutek i łzy się pojawiają, twórcy tłamszą je, urwyjąc scene i nie pozwalając w pełni przeżyć problemów z bohaterami. Patrząc na Chalameta, widzimy rozwój jednego z najzdolniejszych talentów młodego pokolenia a Steve Carrel pokazuje, swoje świetne dramatyczne oblicze, zacierając po sobie komediowy ślad, pokazując jedną ze swych najlepszych ról.

  • Sony stworzyło Spider Mana w świecie me too, poprawności politycznej, w komouterowo komiksowej pogonii za trendami, w rytmie trapu. Niby wszystko gra, ale wiekszość aspektów przemawia bardziej przeciw, niz za. Jest kolorowo, dużo akcji i z humorem (chociaż jest on ograniczony). Mimo wszystko mamy ciekawą odskocznie od MCU, która zdeydowanie przypadnie dzieciakom i zagorzałym fanom Mavela do gustu, którzy pewnie stwierdzą, że to najlepszy Spider-Man.

  • Nie jest to ani usilnie stworzony amerykański projekt, ani "Boska" biografia. Zdecydowanie jest to artystyczna wizja, narcystycznej władzy najbardziej wpływowego człowieka w Italii. Niestety ciężko się patrzy, jak reżyser pokroju Sorrentino, nazywany współczesnym Fellinim zagubił się twórczo we własnej wizji dekadentyzmu. Zabrakło również metafor i świetnego sarkastycznego scenariusza, z których reżyser słynie. Wady wynagradza Toni Servillo, wraz z fantastycznymi zdjęciami.

  • Paul Dano, mimo debiutu, pokazuje nam dojrzalość reżyserską, racząc nas wysoce emocjonalnym kinem. Przedstawiając obaraz rozpadu małżeństwa, prosty a zarazem świetny bez nadmiernego sztampu, z bardzo dobrym wykonaniem. Oraz Przemiane głównych bohaterów, decyzji podejmowanych pod wpływem, trudnych przeżyć. Również zdjęcia i wspaniałe pejzarze przemawiają tym, co sie wydarzyło na ekranie.

  • Niestety, nowy film Skolimowskiego jest usypiający jak chlorek azotu, którego używa główny bohater. Dobra gra aktorska Jacka Poniedziałka i Andrzeja Chyry nie pomagają, tak samo jak pytania zadawane przez reżysera.

  • Psychologiczny thriller, zgladajacy do ludzkiego umyslu w obliczu, ciezkich, niewygodnych wydarzeń. Drugi film Smoczyńskiej, nie zawiera kolorowych obrazków, obłędu szaleńczej nocy. Bardziej obłęd traumatucznej nocy głównej bohaterki. Smoczyńska, wraz z Muskałą stworzyły swietny, duet reżysersko, twórczo, aktorski, dbając o każdą cząstke gatunku, dodajac swych atutow. Dzieki czemu nie da sie przejść obojętnie wokół opowiedzianej historii i szybko o niej zapomnieć.

  • Dobry klimat lat 70-tych. Debiutancki koktajl reżyserski. Tarantinowsko – Goddardowski scenariusz, z zawirowaniem fabularnym, tajemnicami, dobrą obsadą udanym rozwinięciem postaci i wyczekiwanymi scenami. Nie mający sobie równych Bridges, dająca radę Johnson, bluesowa muzyka prowadząca fabułę i świetne napięcie godne solidnego kina grozy. "Co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas", co wydarzyło się w "El Royal", nigdy nie miało miejsca.

  • Scenarzysta Anthony McCarten, posiadający doświadczenie w filmach biograficznych, wraz z Singerem, wybrnęli obronną, mocno dźwiękową ręką. tworząc bardziej biografie muzyki Queen, niż ich lidera. Świetny Remi Malek, Ekranowi May, Taylor i Deacon również dostali dobre kopie. Prócz tego mamy sporo emocji, skomplikowane relacje i sporo wzruszeń. Wspaniała rekonstrukcja koncertu Live AID jest zwieńczeniem filmu, oraz muzyki zespołu. Czy to jest prawdziwa biografia, czy tylko fantazja ?