Tomasz Ciesiółka
Krytyk-
Kolejna cegiełka w błyskotliwej karierze Ariego Astera. Reżyser stanął na wysokości zadania i dostarczył nam horror ostateczny, podobny, ale także inny od jego debiutu.
-
Może nie jest idealny, ale jest satysfakcjonującym domknięciem jednego z bardziej niedocenianych seriali wszech czasów. Chciałbym, aby Deadwood zyskało teraz drugie życie.
-
Przez cały film się nie nudziłem, a humor często działał i na mnie. Jeżeli szukacie lekkiego filmu na ochronę przed niedzielnym skwarem, to pod tym względem obraz Roba Lettermana nie ma sobie równych w tym sezonie.
-
Film na wskroś nieudany i zawodzący oczekiwania, nudny obraz o nudnych problemach nudnych ludzi. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowa zadyszka Fahradiego i kolejnym dziełem wróci do formy, do której nas przyzwyczaił.
-
Gdyby ulica Beale umiała mówić to film specyficzny, który nie każdemu się spodoba. Mimo wszystko polecam ten film gorąco. Obecnie mamy bardzo mało reżyserów z tak wyrazistym stylem.
-
Jeden z najbardziej oryginalnych i interesujących filmów ostatnich lat. Kino tak polaryzujące, że aż dobre.
-
Zmarnowany film. Szkoda przede wszystkim aktorów, którzy zostawili tu sporo serca. Zamiast poruszającego dramatu otrzymaliśmy film o narkotykach, który możemy obejrzeć równie dobrze w niedzielne popołudnie, klepiąc się po brzuszku.
-
Szkoda, że ten obraz nie utrzymał równego poziomu, bo byłby pretendentem do miana dramatu roku. A tak zyskujemy solidny film z ciekawą perspektywą i świetną obsadą.
-
Jest to film zdecydowanie ambitniejszy niż wspomniane wyżej Apollo 13. Z kolei jest to film zbyt prosty, aby być artystycznym filmem. Jest to też film niedorobiony i niezgrabny, mający problem ze swoją tożsamością.
-
Świetny film, który ma jednak poważne problemy. Niezręczności scenariuszowe i autorskie niezdecydowanie to największe wady nowego filmu Pawlikowskiego.
-
Podczas seansu film był dla mnie jednocześnie: pretensjonalny jak i ambitny, oraz nużący jak i trzymający w napięciu.
-
Ma wszelkie predyspozycje, do tego, aby zostać klasykiem. Dawno nie widziałem obrazu z tak unikalnym, przeszywającym widza klimatem.
-
Wieczór gier to zmarnowany potencjał. Komedia, która miała wszelkie predyspozycje do tego, aby zerwać z wszystkimi schematami. Niestety okazało się, że ta produkcja to przeciętna produkcja z fajnymi żartami.
-
Cały czas częstuje nas pierwszorzędnymi dialogami i silnymi charakterami, którzy są dla nas jak ludzie z krwi i kości. Przy seansie Trzech bilboardów przypominają mi się złote lata Hollywood. Trudno o lepszy plus.
-
Nudna lekcja historii, można iść na wagary i nie oglądać.
-
The Florida Project pewnie nie wygra Oscarów, ale może wygrać Wasze serca. Jeżeli lubicie życiowe historię w lekko niekonwencjonalnej formie, z pewnością się nie zawiedziecie.
-
Netflix tym filmem udowodnił, że jeszcze wiele musi się nauczyć. Doceniam strategię dawania kamery nowicjuszom, ale niech to będą nowicjusze z odpowiednią wizją, którą będzie się dobrze oglądać.
-
Jeżeli znajdziecie kiedyś ten film w koszu w supermarkecie za pięć złoty, kupcie go. To idealny film do kotleta. Ale proszę nie idźcie na to do kina.
-
Zawodzi swoja drżącą i niekompletną formą a także marnymi środkami filmowymi. W tym filmie jest dużo ciszy. Pewnie jak uważnie się wsłuchacie usłyszycie echo odbijające się w pustce tego obrazu.
-
Gdyby był zrealizowany bardziej kameralnie, mógłby posłużyć jako wyraz głosu pokolenia. Mimo tego i tak w filmie wybrzmiewa ten kontekst. Baby niczym każdy nastolatek z słuchawkami na uszach, ucieka i szuka swojego miejsca. Widz w fotelu kinowym ucieka wraz z nim, w krainę napakowaną testosteronem i oryginalnym pastiszem kina akcji.
-
Jak każdy inny sequel dużego blockbustera ma swoje problemy. Jednak nadal jest on dobrym filmem rozrywkowym. Wszelkie niedoskonałości tuszuje luz, który czasem mimo swojego wymuszenia działa.
-
Jest dziwnym tworem. To film pisany na kolanie. Promują go tylko głośne nazwiska i selekcja do złotej palmy. Gwarantuje, że nic ciekawego poza tym tutaj nie znajdziecie.
-
Daleko mu do szmiry, ale jest on obecnie zbyteczny. Wygenerowany komputerowo Mercedes, który ma mienić oczy widzom.
-
Film na pierwszy rzut oka niedostępny, oklepany i niespecjalnie angażujący po głębszym poznaniu okazuje się być znakomitym filmem. Dojrzałym emocjonalnie, koncertowo rozegranym i odegranym, a także zrealizowanym w stylu Mike'a Leigh pierwszorzędnym dramatem.
-
Jako reanimacja gatunku naprawdę martwego spisuje się fantastycznie. Jest też najładniejszym hołdem dla magii kina w tej dekadzie.
-
Z chęcią obejrzałbym tą dwójkę w jakiś innym filmie. Inteligentnym, szanującym widza, przemyślanym i interesującym filmie. Wszystkie te określenia niestety nie pasują do "Pasażerów", który okazał się być komercyjnym chłamem z znanymi twarzami na plakacie.
-
Mógłbym co prawdy narzekać, że cały ten rytm życia jest jednak sztucznie pozorowany, że czasem wkrada się banał, a czasem robi się zbyt ironicznie. Ale nie potrafię. Potrzebujemy takich filmów. Potrzebujemy filmów, które swoją oczywistością zachwycają.
-
Jeżeli kochacie filmy z przełomu lat 40. i 50. XX wieku to gwarantuje wam, że docenicie ten film. Z kolei jeżeli nie przepadacie za tego typu kinem, to wciąż zostaję wam strawne romansidło bez tanich chwytów. To całkiem sporo jak na dzisiejsze standardy.
-
Rozwieszony pomiędzy familijnym kinem, klasycznym amerykańskim kinem katastroficznym i Kubrickowskim spojrzeniem poza gwiazdy. Wbrew pozorom to film bardzo niepewny swojej tożsamości gatunkowej.
-