Dariusz Kuźma
Krytyk-
Choć "Królowie nocy" nie jest filmem wyjątkowym i nie można go stawiać w rzędzie z klasykami gatunku, to jest to obraz dobry.
-
-
Jest śmiesznie, jest kiczowato, ale wygląda na to, że to wszystko jest jednak niezamierzone i uśmiech, jaki gości na twarzy widza, jest bardziej uśmiechem politowania niż satysfakcji.
-
Cały powyższy tekst miał za zadanie porównanie sequela z pierwowzorem. Z przykrością stwierdzam, że się delikatnie zawiodłem i z niepokojem patrzę w przyszłość, z której powoli wyłania się część trzecia. Delikatnie, bo jednak Skrzynia Umarlaka to porządne i mocne kino.
-
To z pewnością poprawa u Uwe Bolla, ale do kamienia milowego to jej tak daleko jak mnie do PiSu.
-
Jane Magnusson opowiada w swoim dokumencie o różnych, nierzadko sprzecznych obliczach Ingmara Bergmana, ale wyciąganie wniosków pozostawia widzowi.
-
Pod pozorami komedii znajduje się tutaj także mały pierwiastek smutku. Cały dramatyzm jest wprawdzie zasłaniany komediowymi akcentami, ale film pozostawia po sobie nie tylko szeroki uśmiech na twarzy...
-
Jest w tym czarno-białym filmie pewna trudna do sprecyzowania siła, która sprawia, że warto przeboleć prawie sto czterdzieści minut oglądania zagubionych we własnych światach młodych-gniewnych, ale po zakończeniu seansu trudno zapomnieć o bólu tyłka.
-
-
To niby gatunkowy miszmasz podszyty humorem i odniesieniami do klasyki kina, ale jednak coś więcej. I to coś robi różnicę.
-
Ma na tyle atrakcji i interesujących rozwiązań, by rozkochać w sobie niejednego widza.
-
George nakręcił świetny film ukazujący tak McCarthy'ego i jego bezsensowne, łamiące podstawowe prawa człowieka działania, jak i telewizję jako rosnące, potężne medium stające się powoli władzą mającą największą moc sprawczą.
-
Fascynujący film dokumentalny o człowieku, który ukochał wodę i otwarte morze, nie potrafiąc odnaleźć się w świecie ludzi i ich problemów.
-
Kino poruszające, porażające surowością wymowy.
-
Solidnie przeciętny hollywoodzki blockbuster, któremu można zarzucić te same grzechy co większość tego typu produkcji.
-
Ma ciekawą i wartościową treść, wbrew obiegowej opinii, że film jest przerostem formy czy sztuką dla sztuki.
-
Kluczowy w przypadku filmu Riana Johnsona jest natomiast natłok bodźców, o części których pisałem wyżej. Jak gdyby dzisiejsza rzeczywistość, postrzegana coraz bardziej fragmentarycznie, uniemożliwiała cieszenie się prowadzoną jednotorowo opowieścią, której nie trzeba odbierać za pomocą kilku urządzeń jednocześnie.
-
Ma wszelkie predyspozycje, by stać się cenionym przez różne grupy wiekowe i społeczne klasykiem kina.
-
Nie jest filmowym objawieniem, ale może się podobać. Warunkiem przymknięcie oka na niedorzeczności i płycizny scenariusza.
-
Jest w pewien sposób wyjątkiem w uniwersum Marvela, bo choć to już Trzecia odsłona cyklu poświęcona głównie superbohaterowi granemu przez Chrisa Hemswortha, film Waititiego odbiega znacznie od stylistyki poprzednich dwóch. Jest zdecydowanie bardziej humorystyczny, ekscentryczny, pozytywnie przegięty, co należy przypisać reżyserowi Waititemu, który jako jeden z nielicznych twórców w uniwersum Marvela był w stanie naznaczyć film swoją osobowością.
-
"Tarapaty" mają oczywiście kilka drobnych wad, ale nie warto się o nich rozpisywać, żeby nie przesłonić tego, co jest najważniejsze - oto mamy kolejny na przestrzeni ostatnich kilku lat znakomity film aktorski dla młodego widza. Jest ich wciąż na naszym rynku zbyt mało, dlatego warto głosować swoimi pieniędzmi właśnie na nie, dając polskim twórcom podstawę do kolejnych produkcji.
-
Niestrawna papka, nużąca, rażąca swoją drętwotą i... niestety - nudna. Żadne kostiumy, scenografia czy nawet muzyka nie pomogły tym razem Elżbiecie, bo stanowią jedynie statyczne tło, błyskotkę dla oka, która nie ma żadnego łącznika z tym, co się dzieje na ekranie.
-
Nie ma w Przypadkowym mężu nic, co wychodziłoby chociaż centymetr poza ustalone przez kilometry sprzedanych biletów prawidła gatunku. Ogląda się go jednak z uśmiechem.
-
Nieszablonowa, ciężkostrawna animacja, w której czegoś zabrakło.
-
Tom Ford ufa trochę za bardzo w siłę swego scenariusza, który jest w gruncie rzeczy serią nakładających się na siebie metafor i odniesień, przez to traci wszelki impet w ostatnich pięciu minutach, gdy okazuje się, o co tak naprawdę w całym filmie chodziło. Ale pokłada także wielką wiarę w stronę wizualną, dzięki czemu nasącza całą historię z czytanej przez bohaterkę książki tak wielką intensywnością, że chwilami aż trudno złapać oddech.
-
Wyolbrzymienie jednych faktów z życia Wisłockiej i pominięcie innych nadaje "Sztuce kochania" wizualnej energii i witalności.
-
Jest trochę absurdalna, trochę słodko-gorzka, trochę refleksyjna, a przy okazji spójna i poprowadzona pewną ręką reżyserki, która wiedziała, co chciała osiągnąć.
-
"Obdarowani" zostali oparci na mocno wyeksploatowanym pomyśle, jednakże reżyserska i czysto ludzka wrażliwość Webba zmienia film w poruszający dramat.
-
Typowy amerykański "feel-good movie", film, po którym widz ma poczuć się pokrzepiony, zainspirowany do pozytywniejszego patrzenia na otaczający świat.
-
Kolejna bardzo udana produkcja z wytwórni Dreamworks, która powinna się spodobać tak dzieciakom jak i dorosłym.
-
Produkcja całkiem udana, ale zdecydowanie nie dla wszystkich. Craven czerpie pełnymi garściami z klasyków gatunku i wcale tego nie ukrywa.
-
Przebrzmiałe gwiazdy w Uwe Bolla koszmarnej adaptacji gry komputerowej.
-
Jedno jest dla mnie pewne - jest to pomimo swoich kilku drobnych wad arcydzieło M.Nighta Shyamalana, które jest o wiele lepsze od Znaków i Niezniszczalnego, a co najmniej równie dobre jak Szósty zmysł.