Monika Kolenda
Krytyk-
To z pewnością nie jest produkcja, która wpisze się do kanonu filmów o żywych trupach. Mogła wnieść wiele, jednak nie wniosła w zasadzie nic.
-
To nie jest łatwy film. Nie jest to też produkcja lekkostrawna, a po seansie nadal będzie się odbijać echem, pomimo upływającego czasu. Zdecydowanie warto poświęcić "Igielnikowi" kilka chwil na seans.
-
Nie będzie produkcją przełomową, ani otwierającą oczy większości. Dotrze raczej do małego grona odbiorców. Pokaże losy tych, co od wojny chcąc uciec, wpadają w objęcia kolejnej, osobistej bitwy.
-
O ile "Teoria wszystkiego" wbijała w fotel i mogła w pewnym stopniu wzruszyć, czy skłonić do szeregu innych emocji, to najnowszy film Jamesa Marscha nie robi z widzem prawie nic.
-
Społecznie sentymentalna próba ukazania rzeczywistości, niekoniecznie włoskiej, a raczej wielowymiarowej, mówiącej o kryzysach, słabościach i wielu próbach w dążeniu do celu. Jest to jednocześnie próba nieudana, nieco wydumana i miałka. Jest to produkcja, która ani nie zaszkodzi, ani nie pomoże.
-
Jest to z pewnością produkcja, w której się dzieje. Akcja za akcją, bez zbędnych przerywników. Próżno jest się do czegoś przyczepić, czy doszukać słabszych stron. Wielki rozmach, z jaką film został zrealizowany, jak widać, opłacił się.
-
Skomplikowany i niejednoznaczny. Myli się ten, kto próbuje ocenić produkcję od razu po seansie. Zwodzi i manipuluje, niczym Dominika Egorova w roli rosyjskiej agentki.
-
Nie jest to kino ambitne, ani wymagające. Po seansie jednak nie będziemy żałować straconego czasu, ani nie będziemy odczuwać zażenowania.
-
"Czwarta władza" to film poprawny. Opowiada o wydarzeniach historycznych, które miały miejsce przeszło pół wieku temu. Można obejrzeć dla kilku niuansów, jak chociażby przeniesienie się do redakcji z lat 70. ubiegłego wieku. Nie jest to jednak produkcja godna Oscara.
-
Nie zaskakuje, będąc kontynuacją mało ciekawego tworu. Mimo potencjału na całkiem wartką akcję, sceny, jak w poprzednich częściach, nawzajem sobie przeszkadzają.
-
Kino familijne, odpowiednie na niezobowiązujące popołudnie. Ukazuje piękne wartości, nie trywializuje ich, jednak ostatecznie nie porywa.
-
Oglądając "Króla rozrywki", widzowi niczego nie brakuje. Dobra gra aktorska, świetna choreografia oraz dźwięk, a także wielkie show, to tylko niektóre mocne strony produkcji.
-
Jest to dobry film, któremu warto poświęcić swój czas. To podróż do kraju nie tak odległego, jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim mentalnie.
-
Jest filmem szkodliwym. Nie wiadomo jednak, czy szkodzi bardziej jego odbiorcom, czy też samemu twórcy.