Pojawienie się demonicznego kultu zmienia beztroskie życie Mandy i Reda w surrealistyczny koszmar, z którego jedynym wyjściem jest brutalna zemsta.
- Aktorzy: Nicolas Cage, Andrea Riseborough, Linus Roache, Ned Dennehy, Olwen Fouere i 13 więcej
- Reżyser: Panos Cosmatos
- Scenarzyści: Panos Cosmatos, Aaron Stewart-Ahn
- Premiera kinowa: 18 października 2019
- Premiera światowa: 19 stycznia 2018
- Ostatnia aktywność: 4 listopada 2023
- Dodany: 22 maja 2018
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Bardzo dziwaczna wyprawa w kompletnie nieznane rewiry, które albo wprawi was w zachwyt, albo kompletnie odrzuci. Stanów pośrednich nie udało się stwierdzić, więc oglądacie na własne ryzyko.
-
"Mandy" przystrojona została po królewsku − czemu zawdzięczamy poetycką formę jej realizacji − ale przede wszystkim jest to film o przekraczaniu granic zwierzęcości, które tkwią w każdym z nas. Ten prymitywny pierwiastek odkrywa w sobie protagonista grany przez Cage'a − aktora głęboko wierzącego, że to w amoku tkwi metoda na sukces.
-
Wspaniały film na puszczenie z ziomkami przy piwie albo na festiwalu dla fanów tego typu przerysowanych, przesadzonych produkcji.
-
Wizja kreowana przez Cosmatosa jest konsekwentna, bez wątpienia twórca wie, czego chce i nie boi się realizować swoich pomysłów. Potrzeba więcej takich filmowców. Albo po prostu więcej filmów Panosa!
-
Kawał angażującego, lecz powolnego filmu.Nie każdy jednak będzie się nim zachwycał. Skierowany jest bowiem do pewnej grupy odbiorców, dla których hektolitry krwi bryzgające na wszystkie strony, nie są czymś odpychającym. Poza tym psychodeliczna forma i bardzo specyficzny klimat nie kojarzą się z typowym slasherem. Niemniej strona audiowizualna tej produkcji to prawdziwy majstersztyk.
-
W "Mandy" tymczasem - choć po ekranie paradują alkoholik na odwyku, straumatyzowana w dzieciństwie dziewczyna i opętany żądzą władzy impotent - sednem wydaje się sama estetyka: surrealistyczny klimat, stale podkręcane wrażenie obcości świata oraz przerażające maski. W wywiadach reżyser podkreślał, że chciał stworzyć coś na wzór ruchomej okładki death metalowego albumu. No i cóż, wygląda na to, że mu się udało.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Okładka albumu heavymetalowego: The Movie. Najlepszy, gdy stacza się powoli w ten rosnący z każdą kolejną minutą gęsty i obłąkany klimat (grubo podkreślany przez świetną muzykę śp. Jóhanna Jóhannssona i prześliczne zdjęcia Benjamina Loeba), a najgorszy, gdy woli iść w durną, bezmyślną rozwałkę (czyli przez ostatnie trzydzieści minut filmu). Dobrze poprowadzone szaleństwo Cage'a to dobre szaleństwo.
-
Audiowizualna orgia zakończona krwawym orgazmem. Może gdybym brał codziennie LSD, byłby to dla mnie najlepszy film świata, niestety również jak i przy poprzednim filmie Cosmatosa ta feeria kolorów ostatecznie mnie zmęczyła. Lubię surrealistyczne kino, ale do wizji Panosa jakoś się wciąż przekonać nie mogę.
-