Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

Dom, który zbudował Jack

2018 Film
6.1 10.0 0.0 67
Pozytywnie oceniony przez krytyków
6.6
Pozytywnie oceniony przez użytkowników

Kilkanaście lat z życia seryjnego mordercy, który w swoich zbrodniach upatruje mrocznych dzieł sztuki.

  • Przez większość czasu mamy do czynienia z prostą, ale dość interesującą historią o seryjnym mordercy, dobrze zagranym przez Matta Dillona. Koniec to klasyczny Trier, jakiego fani znają i kochają.

  • Środkowy palec wymierzony przez von Triera w kierunku wszystkich krytyków. Zdecydowanie jego najzabawniejszy film choć humor tu zawarty jest smolisty.

  • Jedna wielka transgresyjna prowokacja, którą trudno traktować poważnie w jakiejkolwiek kwestii. Kupuję z pełną świadomością, świetnie się przy tym bawiąc.Gdyby traktować to na serio, wychodzi przede wszystkim ogromna megalomania von Triera. Ale dostrzegłem tam tyle dystansu, że wolę patrzeć na film jak na autoironiczną i bardzo bardzo czarną komedię.

  • Lars znowu szokuje i nie boi się mówić tego co myśli. Jednakże po mimo ciekawej formy i rewelacyjnego Matt'a Dillon'a ten obraz momentami zwyczajnie męczy, a epilog to straszliwie niewykorzystany potencjał.

  • Lars von Trier jako artysta światowego formatu po raz kolejny nie pozostawia nikogo obojętnym. „Dom który zbudował Jack” opowiada o mrocznej naturze człowieka i może w całości zarówno zachwycać, jak i obrzydzać. Pomysłowe surrealistyczne zakończenie na piątkę z plusem.

  • Jest mocny, emanuje przemocą, jest pare bezsensownych scen, dosłownie pare takich, które ciężko się ogląda. Jest również, barwny, surrealistyczny, metaforyczny, intrygujacy, prowokuje i oburza, ale reżyser popłynął filozoficznych rozważaniach i pogubił się swojej treści, w dodatku postacie są czasami strasznie naiwne. Co gorsza film nie spełnia podstawowej roli swojego gatunku, czyli thrillera. Dodatkowo jest nudny i za długi. Broni się mataforami i świetną muzyką, tworząc symfonie zbrodni.

  • Ekshibicjonizm von Triera w postaci pozbawionego głębi seryjnego zabójcy. I jest to nawet znośne do czasu, gdy reżyser nie przekracza granicy pretensjonalności.

  • Odważne, brawurowe, brutalne ale smaczne, zabawne oraz inteligentne kino. Zabawa symboliką, metaforą i przyrównaniem sztuki zabijania do sztuki estetycznej z dziejów ludzkości. Seans mimo to jest za dlugi; im dalej, tym zabawa z psychologią postaci przechodzi na cięższe akcenty egzystencjalne. Upycha wiele tematów I ubiera w surrealistyczne szaty. Po seansie można być albo zdezorientowanym albo pełnym podziwu. Ja jednak trafiłem do grupy pomiędzy.

  • Czy warto obejrzeć ten film? W żadnym wypadku. A komu to potrzebne?

  • Lars von Trier zawsze uwielbiał szokować, ale tym razem przeszedł samego siebie. Czym pewnie wielu zraził i na marne pójdzie mistrzostwo reżyserskie. Każda kolejna historia jest bardziej makabryczna. Matt Dillon czuje się jak ryba w wodzie, tworzy wybitną kreację, ale przychylności widza to raczej nie zyska. Epilog zwieńczeniem całości. Fantastyczne zdjęcia, dźwięk, muzyka i montaż budują odpowiednie napięcie. Tylko jak tu przetrwać ten film wiedząc że jest coraz bardziej makabrycznie.

  • Autoironiczny obraz LvT, nieudolnego psychopaty. Kuriozalny, pełen krwi humor okraszony próbą stworzenia definicji sztuki w 5 aktach. Podróż do piekła.

  • Lars nie pohamował swoich podniet. Wykalkulowana prowokacja, jakkolwiek epigońska, w mniemaniu autora urasta do rangi dzieła sztuki.

  • Wtórność nad wtórnościami i wszystko wtórność. Z filmu na film zaczynam się odkochiwać w moim ulubionym twórcy

  • Chyba jestem za mało wyrafinowany i popieprzony, by zrozumieć "wielkość" tego "filmidła długaśnego". Ale Dillon i trupy naprawdę dobrze "grały".

  • Dawno nie oglądałem filmu, który tak by mnie zabrał podczas projekcji. Ponad 2 godziny, podczas których świat nie istniał, a ja co chwilę dziękowałem sobie, że kiedyś tam, któregoś dnia pokochałem kino. Tak, wiem, przemoc. Tak, wiem, może i puste filozoficzne wywody. Nieważne. To film, który pochłania, jest energetyczną i wizualną bombą.

  • 18.NH #7: Absolutnie przegenialny, chory geniusz ponadprzeciętnego umysłu Larsa w najlepszym wydaniu. Epilog wejdzie do kanonu kina światowego. Rewelacja.

  • Film świetny pod kątem reżyserii i aktorstwa. Matt Dillon i chyba jego rola życia. Konwencja i aspekty moralne, których po prostu nie mogę pominąć sprawiają, że daję tylko 6. Von Trier robi sobie z widzów żarty. Hit the road Jack and don't you come back no more.

  • Lars jakiego znamy i kochamy, czyli bezczelny i bezkompromisowy, jednak daleki od swoich szczytowych dokonań. poszczególne akty to małe perełki

  • Prowokacja idealna. Byłoby 9, gdyby nie bzdurne, metafizyczne, pretensjonalne zakończenie.

  • Podobało mi się to, w jaki sposób von Trier bawił się mną jako widzem. Gdyby tylko ta zabawa była krótsza i zakończyła się w sposób mniej kiczowaty...

  • Odważne, brawurowe, brutalne ale smaczne, zabawne oraz inteligentne kino. Zabawa symboliką, metaforą i przyrównaniem sztuki zabijania do sztuki estetycznej z dziejów ludzkości. Seans mimo to jest za dlugi; im dalej, tym zabawa z psychologią postaci przechodzi na cięższe akcenty egzystencjalne. Upycha wiele tematów I ubiera w surrealistyczne szaty. Po seansie można być albo zdezorientowanym albo pełnym podziwu. Ja jednak trafiłem do grupy pomiędzy.

  • Fajny film, taki nie za krótki. I do tego udowadniający, że nie mam z brutalnością jakichkolwiek problemów, a jedynie z tym, że ktoś przypadkiem wrzucił cały materiał ze zdjęć do montażowni i nie poddał go jakimkolwiek cięciom. Świetny, podlany gęsto czarnym humorem początek, zmieniający się potem w festiwal cringowatej improwizacji, nieśmiesznych tekstów i bolesnego samouwielbienia podlanego nie humorem, a spermą od ciągłej masturbacji do własnego siebie.

  • Film-prowokacja. Von Trier drażni się z widzem, ale dopiero w ostatnich 30 minutach potrafił zainteresować i... rozbawić. Reszta wygląda jak improwizacja.

  • jak dla mnie nudny, początek ciekawy, środek nuuuda, no i końcówka dość ciekawa. Ludzie wychodzili z kina, z kilkunastu przybyłych osób do końca dotrwało jedynie 4.

  • Kontrowersyjny, poetycki, nieoczywisty, a przede wszystkim angażujący. W moim odczuciu to widz tworzy tutaj rolę sumienia czy takiego sprowadzacza do porządku Jacka. Wspaniale pokazane przez Dillona OCD i psychopatyczność.

  • Nie wiem co o tym myśleć. Autor zadaje mnóstwo pytań i na wszystkie sam sobie odpowiada, a gdzie miejsce dla widza? Trochę arogancko Panie Larsie

  • Do pewnego momentu, tj. 1,5h to świetny, przewrotny, z niezłym poczuciem humoru, odpowiednią brutalnością i z całkiem udanym scenariuszem oryginalny obraz seryjnego mordercy. Potem robi się manierycznie i zwyczajnie nudno, ale takiego von Triera mogę i lubię oglądać. Bawiłem się dobrze, a nawet nie planowałem. Dillon idealny.