Profesor Goodman dostaje list od uznanego za zmarłego badacza zjawisk paranormalnych. Gdy udaje się pod wskazane miejsce, starzec prosi go o zgłębienie trzech różnych przypadków i dowiedzenie, że siły nadprzyrodzone nie istnieją.
- Aktorzy: Andy Nyman, Martin Freeman, Paul Whitehouse, Alex Lawther, Paul Warren i 15 więcej
- Reżyserzy: Jeremy Dyson, Andy Nyman
- Scenarzyści: Jeremy Dyson, Andy Nyman
- Premiera kinowa: 1 czerwca 2018
- Premiera światowa: 5 października 2017
- Ostatnia aktywność: 19 listopada 2023
- Dodany: 11 kwietnia 2018
-
Zważywszy, jak trudno nakręcić rzeczywiście dobry horror, a jak łatwo przy tym osiągnąć finansowy sukces, prezentując widzom dzieło płaskie i pozbawione psychologicznych treści, za to obfitujące w makabrę - realizatorom należy się wielka pochwała.
-
Całkiem ciekawa propozycja - straszy, intryguje, a czasem puszcza do widza oko.
-
Miast gwarantować kilka nieprzespanych nocy, raczej wyparuje nam z głowy kilka godzin po seansie. Biorąc pod uwagę potencjał jaki gwarantował materiał źródłowy, mogło i powinno być zdecydowanie lepiej.
-
Ciężko jednoznacznie ocenić ten film. Z jednej strony twórcy bawią się wszelkimi kliszami i szablonami z kina grozy, nie wywołując znużenia czy irytacji, z drugiej szokujące oraz przewrotne zakończenie sprawia wrażenie wziętego jakby z innej bajki.
-
Intryguje, wciąga i przede wszystkim, straszy. Film spełnia podstawowe założenia horroru, mimo średniego finału stanowi solidną rozrywkę dla fanów gatunku.
-
Dobrych horrorów jest wciąż jak na lekarstwo, a "Przebudzenie dusz", pomimo wad, to jednak bardzo jasne światełko w tunelu.
-
Klimatyczny i żonglujący konwencjami hołd dla brytyjskich horrorów.
-
Mimo że od początku wiemy, w jaki sposób realizatorzy będą chcieli nas przestraszyć, boimy się naprawdę. Wizualne rozwiązania są porywające, napięcie w kilku sekwencjach wgniata w fotel, a rozsypane na poszczególne historie szczegóły i wskazówki składają się na wymowny, silnie oddziałujący finał.
-
Zabawa ikonografią kina grozy dla widza, który ma o grozie jakieś pojęcie.
-
Nyman i Dyson potrafią zarówno wykreować gęstą atmosferę niesamowitości, jak i skutecznie sterroryzować widza gwałtownym pojawieniem się zjawy lub wyjątkowo donośnym dźwiękiem. Do tych eksplozji strachu, nazywanych fachowo "jump scares", dochodzi w starannie wykalkulowanych i stosunkowo rzadkich momentach, dzięki czemu "Przebudzenie dusz" nie jest bynajmniej nachalne i męczące, w przeciwieństwie do większości horrorów, które posługują się tego rodzaju chwytami.
-
Szalenie nastrojowy, "ciarkogenny" film, który przelatuje przez widza bardzo szybko, nie powodując ani znużenia, ani ekstazy. Bawiłem się dobrze, ale to nie jest najlepszy horror od lat.
-
Miejscami kulejące i dalekie od nazywania go arcydziełem, ale jednak odświeżające gatunek kino. Ma swoje momenty, potrafi wystraszyć, zaskakuje nietypowym ujęciem konwencji.
-
Dzięki doskonale skonstruowanej historii, wielu nienachalnym nawiązaniom do ikonografii kina grozy, napięciu oraz aktorstwu Przebudzenie dusz osiąga to, co od lat jest problemem wielu amerykańskich horrorów. Nie tylko skupia się na straszeniu widza, ale zostawia nas z wieloma egzystencjalnymi pytaniami.
-
Sprawnie zrobiony film, który może zaskoczyć i wejść na głębsze tony, jednak w dużej mierze nie wnosi niczego nowego do gatunku kina grozy.
-
Twórcy "Przebudzenia dusz" robią wszystko, by uczynić film ciekawym. I to się im udaje - momenty przyprawiające o gęsią skórkę przeplatane są scenami pełnymi humoru, a zaskakujące rozwiązania fabularne sprawiają, że z niecierpliwością czekamy na to, co będzie dalej.
-
Jeden z lepszych horrorów, jakie ostatnio trafiły do polskich kin.
-
Warto połakomić się na Przebudzenie dusz. Jest to dobra pozycja dla fanatyków nietuzinkowej narracji oraz ciekawych rozwiązań fabularnych.
-
Na pewno nie każdemu przypadnie do gustu. Nie stanie się materiałem na klasyk ani nie zrewolucjonizuje kina. Nie zmieni też zapewne naszego postrzegania brytyjskiego horroru. Niemniej ogląda się go dobrze, zaś stojący za całością pomysł jest niezaprzeczalnie intrygujący i pozostawia spore pole do interpretacji.
-
Luźny, zdystansowany ton produkcji pozwala poczuć makabryczną przyjemność z seansu, podobną do radości czerpanej z oglądania Martwego zła II albo Martwicy mózgu. Samoświadomość wyróżnia tytuł pośród innych historii o duchach, szurających krzesłami w ciemnym pokoju.
-
Jeden z tych filmów, które im straszniejsze się robią, tym bardziej bawią i sprawiają przyjemność, bo doceniamy kunszt w operowania grozą i ogromną pomysłowość twórców.
-
Jest wypełnione po brzegi schorzeniami swojego gatunku, ale przekuwa je w coś nowego, udając przez większość swojego runtime'u film nieudolnie usiłujący wybić się ponad przeciętność i serwując finał, który ten cel faktycznie osiąga.
-
Bo "Przebudzenie dusz" - mimo że nie brakuje w nim momentów przymuszających widza do podskakiwania ze strachu w fotelu - to jednak kino atmosfery. Z nieśpiesznie budowanym napięciem, zgrabnie podprowadzonymi zwrotami akcji oraz zaskakującymi rozwiązaniami wizualnymi.
-
Nie objawia swoim istnieniem niczego nowego.
-
Ponieważ Nyman i Dyson w swoich dziełach z upodobaniem odwołują się do najbardziej cenionych pozycji gatunku, nie zabrakło w "Ghost Stories" scen, które automatycznie przypomną o "Martwym źle" lub dziełach Hitchcocka. Ich film to list miłosny, nostalgicznym atramentem pisany.
-
Szkoda ogromna, że produkcja Przebudzenie dusz nabiera rumieńców i doskonale wytwarza w nas niepokój o chwilę następną dopiero, kiedy tych chwil do końca filmu pozostaje niewiele. To nie jest przypadek, który potrzebował długiej rozgrzewki, czy zaspał i za późno się przebudził. To produkcja, która bywa błyskotliwa, ale nie w ilości, która mogłaby satysfakcjonować.
-
Miły powrót do grozy w brytyjskim wydaniu. Posiada swoje wady, jak dosyć słabe jump scary, czy mało oryginalne zwroty akcji, jednak wciąż jest to film inteligentny, niebanalny, z dobrym aktorstwem, świetnie budującym klimat grozy i napięcie, które czasami rozluźnia dawką niewybrednego humoru.
-
Za mocno czuć tu jednak teatralny rodowód scenariusza, samym historiom zaś brakuje oryginalności. Wreszcie finał - do którego prowadzą opowiadane historie - zdecydowanie rozczarowuje. Jak dla mnie strzał kulą w płot.
-
Sypie się w momencie, gdy reżyserzy próbują zmienić dość luźną antologię w głębszą narrację naprowadzającą na spójne zakończenie. To już przerosło ich ludzkie możliwości.
-
Przypomina niekiedy opowieść snutą przy ognisku przez kogoś, kto dysponuje niezwykłymi zdolnościami narracyjnymi i doskonale wie, jak nas przestraszyć.
-
Choć to film dobry, na pewno nie jest "absolutnie genialny" i raczej bez najmniejszego trudu zaśniemy. Przebudzenie dusz długo ogląda się z duszą na ramieniu, ale w pewnej chwili traci ono... duszę.
-
Dochodzimy więc do momentu, gdzie właściwie ani jeden z walorów recenzowanego tytułu nie sprawia, że mógłbym go z czystym sercem komukolwiek polecić.