Grudzień, 1981 rok. Marianna, gorliwa katoliczka, postanawia wykorzystać rodzinną uroczystość - chrzciny najmłodszego wnuka, do pojednania swoich skłóconych od lat dzieci. Nieoczekiwanie przeszkodzi jej w tym generał Jaruzelski, który ogłasza tego dnia stan wojenny.
- Aktorzy: Katarzyna Figura, Tomasz Schuchardt, Michał Żurawski, Agata Bykowska, Marta Chyczewska i 15 więcej
- Reżyser: Jakub Skoczeń
- Scenarzyści: Iwo Kardel, Jakub Skoczeń
- Premiera kinowa: 18 listopada 2022
- Premiera DVD: 22 marca 2023
- Premiera światowa: 10 czerwca 2022
- Ostatnia aktywność: 14 lutego
- Dodany: 1 października 2021
-
Świetny powrót Katarzyny Figury, niezwykła rola Macieja Musiałowskiego oraz Tomasza Schuchardta. Produkcja pokazuje widzom czułość, chęć pojednania, potrafi także rozśmieszyć.
-
Nie każdemu spodoba się finał, który tonem i stylem kompletnie odchodzi od wcześniejszych wydarzeń, ale dla nas takie apogeum emocji i przewrotne podejście do sprawy wyjątkowo tutaj pasuje. Sprawdźcie sami, jak wiele z historii waszych rodzin znajduje odbicie w tych zwariowanych "Chrzcinach"!
-
Szczerze wątpie, żeby Jakub Skoczeń stał się nowym, przełomowym głosem polskiego kina. Jednakże fakt, że potrafi on utkać świeżą i bezkompromisową w serwowaniu delikatnych kuksańców wszelkim grupom politycznym i społecznym opowieść stanowi silną kartę przetargową w kraju będącym absolutną scenariuszową pustynią, niezależnie od tego, czy mówimy o produkcjach komercyjnych, czy artystycznych.
-
Dlatego nawet jeśli "Chrzciny" nie są oryginalnym filmem, to z pewnością przypadną one do gustu masie ludzi. Przemawiają do widowni swoim humorem oraz przekazem pomimo osadzenia akcji w 1981. Choć premiera odbędzie się dopiero za 5 miesięcy, to mogę powiedzieć, że jest na co czekać.
-
Z jednej strony "Chrzciny" są trochę jak ten kompromitujący, rodzinny VHS, który w domu każdej familii skrywany jest pod kasetami z wesel i wypadów do Władysławowa, z drugiej jednak to celnie naszkicowany portret naszego społeczeństwa tu i teraz, trapionego podobnymi podziałami, od których białe ciała krwawiły na czerwono przed czterdziestoma laty.
-
Trudno mi ten film jednoznacznie ocenić. Z jednej strony jest pewnie sfotografowany, ma kilka dobrych scen i porządne aktorstwo, ale z drugiej jest bardzo wtórny, pozbawiony jakiegoś mocnego uderzenia. Niemniej warto uważnie przyglądać się Jakubowi Skoczniowi, bo widać spory potencjał na ciekawego reżysera.
-
Jakub Skoczeń nakręcił film dla każdego, jakby bał się włożyć głębiej kij w mrowisko narodowych traum i przywar, jakie rzekomo chciał piętnować. W efekcie powstało coś przeznaczonego dla nikogo.
-
Jeśli miałabym na coś ponarzekać, jak recenzent maruda czasem musi, to chciałabym by intensywność filmu była jeszcze trochę bardziej podkręcona. Wydawało mi się, że dałoby się jeszcze trochę więcej emocji wycisnąć z fabuły, bo to doskonała formuła na to. Pod tym względem film wypada bardziej blado niż chociażby wspomniani wyżej Celtowie. "Chrzciny" przemawiają jednak do mnie właśnie tym swojskim, po prostu naszym klimatem. To film, który warto obejrzeć.
-
Największym natomiast problemem tego filmu, jest fakt, że twórcy chcieli chyba stworzyć komedię, a to - zupełnie nie wyszło. Film dystrybuowany jest jako komedia obyczajowa, a sam Andrzej Konopka po obejrzeniu filmu, powiedział, że był pewien, że "grają na śmiesznie", w widz otrzymuje dramat. I to rozdarcie niestety czuć - by było komediowo trzeba było mieć odwagę na więcej czarnego humoru.
-
Ten zdumiewający debiut, można zaliczyć do jednego z lepszych filmów o relacjach rodzinnych, jaki powstał w Polsce w ostatnich latach. W wielopokoleniowym domu głównej bohaterki odnajdujemy mnóstwo postaw charakterystycznych dla polskiego społeczeństwa.
-
W produkcji wystąpili aktorzy przeważnie z drugiej linii polskiego kina. Dzięki ich wyzbytemu gwiazdorskich aspiracji doświadczeniu drugoplanowemu "Chrzciny" stają się dziełem prawdziwie zespołowym. Film napędzają dialogi, interakcja i starcia charakterów, a nie introwertyczne analizy czy heroizm pojedynczych zachowań.
-
Kolejny raz okazało się, że gdy się chcę za bardzo wpasować w mody i trendy, powstaje film co najwyżej nijaki. Czyli właśnie taki jak "Chrzciny", powtarzający obiegowe prawdy i sensacją czyniący to, co przebrzmiałe.