Cztery pechowe gwiazdy z Broadwayu wstrząsają miasteczkiem w Indianie, gdy postanawiają poprzeć nastolatkę walczącą o możliwość pójścia na bal ze swoją dziewczyną.
- Aktorzy: Nicole Kidman, Meryl Streep, James Corden, Keegan-Michael Key, Andrew Rannells i 15 więcej
- Reżyser: Ryan Murphy
- Scenarzyści: Bob Martin, Chad Beguelin
- Ostatnia aktywność: 21 listopada 2023
- Dodany: 17 lutego 2020
-
Niestety w ostatecznym rozrachunku daleko mu do klasyki gatunku i raczej nie ma szans na to, by wyrwać się poza przeciętność Netflixowych realizacji. A szkoda, ponieważ temat, o którym opowiada, bez wątpienia nadal jest bardzo aktualny i ważny.
-
Cukierkowy musical, który szczególnie w tym ciężkim, 2020 roku ogląda się z guilty-przyjemnością. Ładnie śpiewają, ładnie tańczą, dowcipy są śmieszne, a aktorzy przedni.
-
Jest przepełnionym energią, kolorami i miłością musicalem, któremu warto poświęcić dwie godziny życia.
-
To film nie dla wszystkich. I nie mówię tak tylko dlatego, że jest to musical, a jak wiadomo ten gatunek nie wszystkim przypada do gustu.
-
Kiedy Trent planuje występ aktorów przed "zacofaną" społecznością miasteczka, mówi: wszystko, czego potrzebujemy, to prosty przekaz, chwytający za serce, i piosenka. Murphy z jednej strony krytykuje taki sposób myślenia, z drugiej nie proponuje nam niczego innego. Bo właśnie tym jest Bal. Prosty przekaz, kilka łatwych wzruszeń i piosenka.
-
Dopóki twórcy starają się nas oszołomić cekinową tandetą i śmieją się jednocześnie z ultra-poprawnych elit showbiznesu i zaściankowych homofobów, to zabawa jest przednia.
-
Jedyne, co udało się osiągnąć filmowi Murphy'ego, to wskazanie, że dyskryminacja zawsze jest krzywdząca i idiotyczna. Przykre jest to, jak grubą krechą musiało to zostać nakreślone. Podobnie jak banały, które sadzą bohaterowie.
-
Całość generalnie nie zachwyca. Starsza obsada dostała świetne i komiczne role, ale niektóre rozwiązania fabularne są zbyt przewidywalne, żeby mogły zainteresować widza.
-
W czasach, gdy dobry musical zdarza się mniej więcej raz na dziesięciolecie, średnio udana produkcja taka jak Bal jest jak przysłowiowy rak na bezrybiu. Życzyłbym jednak sobie i Wam, by twórcy musicali nieco subtelniej podchodzili do warstwy fabularnej i nauczyli się operować kiczem tak, by nie przekraczać cienkiej granicy między świadomym kampem a zwykłą tandetą.